Jak się sprawdza naturalna higiena niemowląt w chorobie? Ostatnio mieliśmy tego niezłą próbę, ponieważ padliśmy ofiarą jakiegoś gastrowirusa.
Zaczęło się od Najstarszego, jak zwykle bywa – w nocy. Tak, kiedy Ty, Rodzicu, chcesz odpoczywać pamiętaj! Wirus nie śpi. Czuwaj! Ale nadszedł świt, zostało tylko dużo prania 😉
Potem była kolej Najmłodszego. I tu muszę powiedzieć, że było o wiele łatwiej, dzięki temu, że od tak dawna ćwiczyliśmy komunikację w dziedzinie potrzeb toaletowych – ponad pół roku. Synek miał oczywiście pieluszkę #naWszelkiWypadek (ups, sorki, od niedawna mam instagrama ;), ale dobrze sygnalizował, kiedy będzie trzeba zaraz iść do łazienki. I kiedy dziecko załatwia się na nocnik, można bardzo dokładnie monitorować przebieg takiej choroby jelitowej.
Zaczęło się od tego, że synek nie zdążył powiedzieć, tak go biegunka zaskoczyła. Stopniowo dawał znać, coraz wcześniej przed potrzebą. Ja mogłam obserwować jego zachowanie w trakcie załatwiania się – jak bardzo boli go brzuszek, jaka jest konsystencja i dokładna ilość kupki, a także proporcje między rzadkimi a gęstym oraz zmieniający się kolor (wybaczcie, na początku powinno być ostrzeżenie, iż tekst jest tylko dla czytelników o mocnych żołądkach lub matek ;). Właściwie zdałam sobie z tego sprawę, kiedy raz się zagapiłam i synek załatwił się do pieluszki. Chłonna pieluszka wciągnie całą wilgoć i nie sposób było określić, czy ta kupka jest rzadsza niż poprzednia, a to jest klucz do oceny, czy dziecku się poprawia czy nie.
Ale to nie koniec!
Kolejna sprawa – zachowanie się dziecka. Kiedy maluszek budził się z drzemki z gwałtownym płaczem, wiedziałam, że to ból brzuszka. Nie musiałam chodzić z nim i go uspakajać, próbować uśpić ponownie, bo przecież dopiero co zasnął i powinien spać jeszcze przynajmniej godzinę. Gdybym tak robiła, dobijający byłby fakt, że w tych momentach synek odrzucał pierś. Pierś! Ten cudowny, #zawszeDziałający lek na całe zło! Cudowny usypiacz! Piewca spokoju! Oaza wyciszenia! Odrzucona! Której matki w obliczu choroby dziecka coś takiego nie wytrąciłoby z równowagi?… Ale nie próbowałam go usypiać, więc moja równowaga nie została zachwiana, istny zen normalnie 😉 A kiedy synek budził się z płaczem, szliśmy sobie do łazienki, gdzie synek robił kupkę po czym z powrotem zasypiał. Wiedziałam też dobrze, czy ciągle boli go brzuszek przy robieniu kupki, czy też jest wtedy spokojny i zrelaksowany. A wiedzcie, jeśli dziecko jest spokojne i zrelaksowane, to nawet kupka w kolorze trawiastej zieleni nie zachwieje tym waszym zenem.
Z każdą wizytą w łazience kupki były coraz normalniejsze, maluszek coraz spokojniejszy, więc nie musiałam się martwić lub stresować, ile to jeszcze potrwa i czy synek cierpi. Wiecie, jeśli dziecko załatwia się w pieluszkę, często jest niespokojne i marudne. Najpierw płacze, bo brzuszek go ściska przed kupką, potem marudzi, bo mu z tą kupką niewygodnie. Sporo tego płaczu jest wyeliminowane, kiedy stosujemy naturalną higienę niemowląt. My płacz synka odbieraliśmy nie jako ból dziecka, jego bezradność, nie staliśmy z założonymi rękoma próbując mu jakoś pomóc lulaniem, noszeniem, śpiewaniem. Jego płacz odbieraliśmy jako komunikat – chcę do łazienki – i rzeczywiście synek zaraz po wzięciu na ręce się uspokajał, bo wiedział, że zaraz załatwi się w komfortowych warunkach, na czysto, w dodatku w pozycji pionowej, która znacznie ułatwia wypróżnianie.
Po chorobie wybrałam się z synkiem do jego bardzo troskliwej pani doktor na kontrolę. Został więc zbadany i wszystko było z nim dobrze, nie był odwodniony ani nawet zbytnio osłabiony chorobą. Nie jest też tak, że jako matka pisząca bloga i w dodatku stosująca jakieś rewolucyjne techniki komunikacji toaletowej z małym niemowlęciem uważam się za jakiegoś guru internetów odrzucając naukę i wiedzę medyczną. Niestety zbyt wiele matek szuka porad medycznych w internecie, zamiast iść do lekarza z dzieckiem i zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności społecznej, jaką spoczywa na blogerach (a poza tym czytają mnie matki lekarki! ;). Ktoś mógłby mnie zrozumieć „Jej dziecko robiło trawiastozielone kupki, a ona się nie martwiła i nie była z nim u lekarza, więc ja też nie pójdę ze swoim.”. Tak, a na nagrobku tego dziecka możemy potem napisać „Ofiara blogera”? Nie, dziękuję. A u lekarza nie byliśmy w trakcie choroby z tego prostego powodu, że nasza lekarka przyjmuje w poniedziałki i środy – jak synek zachorował w poniedziałek wieczorem, to w środę rano był już zdrowy 😉
Także na koniec konkluzja – nawet jeśli jesteś blogerem, a masz chore dziecko, idź z nim do lekarza. A stosowanie naturalnej higieny niemowląt może jedynie pomóc Wam przejść ten trudny czas choroby.
Najnowsze komentarze